Są w życiu wydarzenia, które wymagają uczczenia w sposób wyjątkowy.
Takim wydarzeniem były narodziny – a dalej też chrzciny – mojego syna Maksymiliana. Whisky, o której mowa, to The Balvenie 21yo Portwood, którą otrzymałem w prezencie od żony. Cały trud związany z przygotowaniami do porodu, a także dalsze wsparcie w opiece nad pierworodnym zostały wynagrodzone tą symboliczną butelką.
Nie bez powodu jest to whisky z destylarni The Balvenie. Otóż już kilka lat wcześniej, z okazji zaręczyn, moja ówczesna, jeszcze, narzeczona postawiła na podobną butelkę – wtedy to było akurat The Balvenie 14yo Carribean Rum Cask.
Jak widać whisky z tej destylarni to integralna część naszego związku i bardzo to doceniam. Nie ma nic piękniejszego jak zakończyć pewien etap życia, trud organizacji, stres przygotowań, symboliczną whisky sprezentowaną przez drugą połówkę.
Rozsiadam się więc wygodnie i sprawdzam, co dzieje się w kieliszku: The Balvenie to jedna z najważniejszych destylarni z regionu Speyside. Ich moc produkcyjna to 5.5 miliona litrów alkoholu rocznie, zatem mamy do czynienia z prawdziwym molochem.
Omawiana whisky leżakowała przez 21 lat w dębowych beczkach i jak oznajmia nam pudełko: ponad 20 lat w, cytuję, “traditional whisky oak”, a następnie poddana została finiszowaniu w “port casks” przez kilka miesięcy.
Dotarłem do informacji, że pierwszy etap maturacji odbywał się w standardowych beczkach ex-bourbon o pojemności 200 litrów, a drugi w port pipe o pojemności 550-650 litrów.
Kolor
Różany (brak informacji o nie barwieniu karmelem, więc należy założyć, że mamy tu dodatek barwnika E150)
Aromat
Bardzo elegancki. Na początku miód z owocami i kwiaty, świeża mięta w tle. Dalej lekkie uderzenie alkoholu i słodu jęczmiennego, co odbieram jako minus. Aromat jest średnio lotny, ale wyraźny. Po chwili dochodzi toffi, drewno oraz wpływ wina Porto i… perfumy. Niestety to porto majaczy w tle, a nie wybija się na pierwszy plan. Na samym końcu trochę pieprzu, imbiru, cynamonu i orzechów. (85)
Smak
Od samego początku jest bardzo słodko i delikatnie. Do języka dochodzi miód, drewno, i lekki pieprz. Dalej cała masa czerwonych owoców, jakieś konfitury, no i Porto. Jest kremowo, lekko i owocowo. Trochę mlecznej czekolady i mentolu. Whisky w fakturze jest bardzo oleista jak na 40%. Wybitnie gładka i delikatna. (86)
Finisz
Krótki i delikatny. Lekko wytrawny, lekko pieprzny z wyraźnym dębem, ciemnymi owocami i konfiturami. Bardzo przyjemny, choć szybko gasnący. (85)
Suma
Jest to whisky sentymentalna. Tak samo pijalna jak trudna w ocenie. Po 21 latach w beczkach oczekiwałbym znacznie więcej wrażeń i intensywności doznań. Jednak nie można jej odebrać tego, że jest to bardzo elegancka pozycja. Jest tak przyjemna w odbiorze, ze trudno się na cokolwiek gniewać. Biorąc pod uwagę balans oraz sentyment do okazji ocena jest wysoka.
88/100
The Balvenie 21yo Portwood po raz pierwszy piłem 3 lipca w 2020 roku na degustacji w Forcie Whisky w Warszawie. Wtedy oceniłem ją na 85 punktów. Delikatność tej butelki została przyćmiona przez, chociażby, intensywną The Balvenie Peat Week.
Dzisiaj, niespełna 3 lata później, doceniam ją ogromnie za elegancję i balans. The Balvenie 21yo Portwood jest tak pijalna, że nie sposób się od niej oderwać. Kieliszek za kieliszkiem zapełnia się bez mrugnięcia okiem. Miłośnicy intensywnych wrażeń poczują się zawiedzeni. Ewidentne jest, że to whisky sentymentalna, okazjonalna i bardzo elegancka. Sam jestem zakochany w projekcie etykiet The Balvenie i widzę tutaj wysoką wartość reprezentacyjną butelki. Choć w cenie około 900zł to nadal za mało.
Niemniej jednak, The Balvenie ceniło się wysoko od zawsze. Na szczęście butelkę otrzymałem w prezencie i nie pozostaje mi nic innego jak docenić jej zawartość oraz gest mojej żony. Dziękuję!